Kliknij tutaj --> ☄️ przez 6 godzin pozwoliła robić wszystko ze swoim ciałem

406 views, 5 likes, 0 loves, 0 comments, 0 shares, Facebook Watch Videos from Gotowy Do Gry - Waldemar Warchoł: Co możesz zrobić trenując z głową? 232. Marina Abramović jest słynną performerką Źródło: Getty Images. Marina Abramović jest jedną z najbardziej znanych performerek. Urodzona w Jugosławii serbrska artystka zasłynęła licznymi projektami, a wiele z nich zyskało miano kultowych. Tak było chociażby ze zrealizowanym w latach 1973-1974 cyklem "scen z ciałem". "Rhythm 0". Przez 6 godzin pozwoliła robić wszystko ze swoim ciałem. Ludzie zrobili z nią coś strasznego! Więził żonę i córkę. Porywał i gwałcił młode dziewczęta. Najbardziej odrażająca postać Rzeczpospolitej szlacheckiej. Wyszła cała prawda o Jackowskim. Oto kim jest naprawdę Często sieć dominują niesamowite zjawiska i zdjęcia zapierające dech w piersiach. Filmiki i fotografie stają się szybko wiralem i obiegają Jedną z najważniejszych rzeczy, jakie możemy zrobić, żeby lepiej się czuć, jest nauczyć się akceptować swoje ciało. Wierzę, że urodziliśmy się dokładnie z takim ciałem, jakie jest nam potrzebne, byśmy mogli osiągnąć to, do czego jesteśmy stworzeni. To niby oczywiste, ale proszę spojrzeć, jak wygląda nasz świat. Je Voudrais Rencontrer Quelqu Un De Bien. W 1974 roku serbska artystka Marina Abramović postanowiła podjąć się bardzo ryzykownego projektu. ”Rhythm 0” miał być jednorazowym eksperymentem i pokazem w jednym. Wynik końcowy okazał się być bardzo niepokojący. W neapolitańskim studiu Morra artystka stała nieruchomo przez 6 godzin. Wokół niej zostało umieszczone 72 przedmioty i dokładne instrukcje. „Dookoła mnie znajdują się przedmioty. Możesz mnie nimi potraktować. Jestem obiektem. Biorę pełną odpowiedzialność za wszystko, co zostanie mi uczynione. Czas trwania to 6 godzin.” Przedmioty zostały podzielone na dwie grupy. „Przyjemne” jak kwiaty, pióra, wino, kawałki chleba i „szkodliwe” jak noże, żyletki, pręty i atrapa pistoletu. W ciągu pierwszej godziny niewiele się wydarzyło. Głównie fotograf podchodził do Mariny, by zrobić kilka zdjęć. Stopniowo ludzie z widowni zaczynają podchodzić. Wręczają artystce kwiaty, podnoszą ręce, czy składają pocałunki. Jednak to dopiero początek makabrycznej nocy. Wkrótce Marina zostaje przeniesiona na stół, a między jej nogi zostaje wbity nóż. Niektórzy ludzie dotykają jej miejsc intymnych. Od trzeciej godziny coraz częściej w użyciu znajdują się „szkodliwe” obiekty. Jej ubrania są rozcinane żyletką, artystka otrzymuje rany, z których ktoś pije krew. Zdarzają się drobne napaści seksualne. Doświadczenie nadal nie jest zakończone, a wszelkie nieprzyjemności zaczynają się nasilać. Ktoś przystawił pistolet do jej głowy. Marina była jednak gotowa znieść nawet gwałt. Po sześciu godzinach projekt jest zakończony, a publiczność nie potrafi spojrzeć jej w oczy. Napastnicy nie chcą konfrontować się z Mariną jako osobą. Wynik końcowy podzielił widownię na dwie grupy, oprawców i obrońców. Jak łatwo się domyślić, oprawcy sięgali po „szkodliwe” obiekty, a obrońcy po „przyjemne”. „To ujawnia coś strasznego o ludziach. Pokazuje, jak szybko ktoś może się zmienić i porzucić człowieczeństwo w sprzyjających okolicznościach. Ktoś, kto nie walczy staje się w oczach innych przedmiotem. To dowód na to, że część ludzi skrywa w sobie bardzo ciemne oblicze, które z „normalnego” staje się czymś potwornym.” Wynik z pewnością zszokuje wiele osób. Właśnie dlatego należy pamiętać, że każdy zasługuje na szacunek. Pamiętajmy o człowieczeństwie. Jesteś tutajStrona główna » Sondaże » Przez 6 godzin pozwoliła robić wszystko ze swoim ciałem. Ujawniły się mroczne instynkty Reklama Marina Abramović jest serbską artystką, która słynie z niezwykłych performace’ów. Jednym z najbardziej szokujących był ten z 1974 roku, kiedy to postanowiła wystawić własne ciało i pozwolić ludziom robić z nim co zechcą. Projekt pod nazwą ”Rhythm 0” okazał się ryzykownym eksperymentem… Marina Abramovic Youtube Polegał na tym, że artystka stała nieruchomo przez 6 godzin w studiu Morra w Neapolu. Przy niej znalazły się 72 przedmioty i napis: „Dookoła mnie znajdują się przedmioty. Możesz mnie nimi potraktować. Jestem obiektem. Biorę pełną odpowiedzialność za wszystko, co zostanie mi uczynione. Czas 6 godzin.” Marina Abramovic Youtube ​​​​ Przedmioty zostały podzielone na dwie grupy. „Przyjemne” jak kwiaty, pióra, wino, kawałki chleba i „niebezpieczne” jak noże, żyletki, łańcuchy i atrapa pistoletu. Marina Abramovic Youtube W ciągu pierwszej godziny nie działo się nic. Fotograf podchodził do Mariny i pstrykał jej zdjęcia. Potem stopniowo niektórzy obserwujący zebrali się na odwagę. Ktoś przyniósł kwiat, ktoś podniósł jej ręce, ktoś pocałował. Marina Abramovic Youtube To ośmieliło innych. Niespodziewanie Marina zostaje przeniesiona na stół. Mężczyźni zaczynają ją dotykać w miejsca intymne. Ktoś rozchyla jej nogi i wbija nóż w stół pomiędzy nimi. Zaczyna się trzecia godzina. Marina Abramovic Youtube Ludzie coraz częściej sięgają po niebezpieczne przedmioty. Ktoś przecina jej ubranie żyletką. Ktoś rozcina jej skórę na szyi i pije krew… Jej nieruchome ciało pobudza i wyzwala instynkty. Jest bezpardonowo dotykana. Artystka nie reaguje. Przystępując do eksperymentu była gotowa znieść nawet gwałt… Ktoś przystawia jej pistolet do głowy, potem wkłada jej w rękę i kieruje tak by celowała do siebie. Marina Abramovic Youtube Ktoś oblewa ją wodą, pisze obelżywe słowa na jej ciele. Zakłada łańcuch na szyję. Marina zostaje rozebrana. W międzyczasie pojawiają się obrońcy, ktoś daje kwiaty, okrywa płaszczem jej nagie ciało. Ale gdy mija szósta godzina i eksperyment się kończy, stoi naga, poraniona i odarta z godności. Oprawcy odsuwają się, nie chcą na nią patrzeć, konfrontować się z nią teraz, gdy przestała być obiektem, a stała się człowiekiem. Marina Abramovic Youtube „To ujawnia coś strasznego o ludziach. Pokazuje, jak szybko ktoś może się zmienić i porzucić człowieczeństwo jeśli mu na to pozwolisz. Ktoś, kto nie walczy staje się w oczach innych przedmiotem. To dowód na to, że część ludzi skrywa w sobie bardzo ciemne oblicze, które łatwo z „normalnego” staje się potwornym.”– mówi artystka. Wielu zastanawiało się nad tym, czy to, na co zdecydowała się artystka, to jeszcze sztuka czy szaleństwo. Wiadomo, że jedno i drugie dzieli cienka granica. Dziś nikt nie kwestionuje, że Marina Abramović należy do wąskiego grona największych współczesnych artystów. video: 6979 odsłon Reklama Przez 6 godzin pozwoliła robić wszystko ze swoim ciałem. Ale nie spodziewała się po ludziach takich Abramović jest serbską artystką, która słynie z niezwykłych performace’ów. Jednym z najbardziej szokujących był ten z 1974 roku, kiedy to postanowiła wystawić własne ciało... Marina Abramović jest serbską artystką, która słynie z niezwykłych performace’ów. Jednym z najbardziej szokujących był ten z 1974 roku, kiedy to postanowiła wystawić własne ciało i pozwolić ludziom robić z nim co zechcą. Projekt pod nazwą ”Rhythm 0” okazał się ryzykownym eksperymentem… Polegał na tym, że artystka stała nieruchomo przez 6 godzin w studiu Morra... 8 reakcji naszego organizmu, które możesz nauczyć się kontrolować. Zobacz co potrafi Twoje ciałoMyślenie, że w pełni kontrolujemy nasze ciało jest naiwne. Częściej to procesy naszego ciała kontrolują nas, a my możemy co najwyżej wpływać na nie w... Myślenie, że w pełni kontrolujemy nasze ciało jest naiwne. Częściej to procesy naszego ciała kontrolują nas, a my możemy co najwyżej wpływać na nie w niewielkim stopniu za sprawą kilku przydatnych trików. Oto 8 sposobów na kontrolowanie reakcji naszego organizmu. Przydadzą się one w wielu niezręcznych, niewygodnych, a nawet bolesnych sytuacjach. 1. Podmuchaj kciuka aby... Aktorka, Paulina Holtz demaskuje fałszywą rzeczywistość jaką stwarzają dziewczyny z Instagrama: Aktorka, znana z roli w Blogerka pokazała jak naprawdę wygląda ciało po ciąży. Fit-matki oburzone „jak się leży i żre pączki to tak jest”Meghan Boggs ała się, że macierzyństwo bardzo zmieni jej ciało. I zmieniło. Kiedy jednak maleńka Maci pojawiła się na świecie, jej matka doszła do wniosku, że... Meghan Boggs ała się, że macierzyństwo bardzo zmieni jej ciało. I zmieniło. Kiedy jednak maleńka Maci pojawiła się na świecie, jej matka doszła do wniosku, że i tak było warto. Kobieta odważnie pokazuje ciało po ciąży. Problem w tym, że inne Insta-mamy zamiast pogratulować odwagi i pochwalić zdjęcia… naśmiewają się z megan. „Próbujecie oszukać rzeczywistość” –... Tak naprawdę wygląda ciało po ciąży. Wspaniale. Nie musimy wstydzić się własnego ciała!Kobietom wmawia się, że są mniej atrakcyjne, jeśli miesiąc po porodzie nie wcisną się w rozmiar XS lub nie wyrobią sześciopaka jak Ania Lewandowska. Tymczasem... Kobietom wmawia się, że są mniej atrakcyjne, jeśli miesiąc po porodzie nie wcisną się w rozmiar XS lub nie wyrobią sześciopaka jak Ania Lewandowska. Tymczasem każde ciało jest inne i każde potrzebuje więcej czasu na powrót do formy sprzed ciąży. Niech te zdjęcia przestaną wreszcie szokować. Doszło do tego, że kobiety przestały się pokazywać,... Irytująca Syrenka – Historia prawdziwa Kiedy ogoliłaś całe ciało Autor: Wanda LachowiczTytuł książki: Przeklinam cię, ciałoWydawnictwo: Wydawnictwo DolnośląskieIlość stron: 196Ocena: 5/6 Zgodnie z obietnicą, którą to zawarłam w ostatnim poście, dzisiaj chciałabym napisać o książce przeczytanej już jakiś czas temu. Wiem, że znów minęło troszkę czasu, aż w końcu przysiadłam, aby naskrobać tutaj parę słów, za co przepraszam, ale stwierdziłam, że muszę przejrzeć chociażby pobieżnie wydarzenia będące opisane w tej książce, a trochę mi się to niestety przedłużyło, jak i wystąpiły także innego rodzaju obowiązki, czy po prostu zajęcia. Natomiast przechodząc już do głównego tematu, oczywiście na samym początku należałoby podać autora i tytuł. Tak więc, książka, o której chcę co nieco napisać, to zawarte już w tytule mojego artykułu "Przeklinam cię, ciało", autorstwa Wandy Lachowicz. Muszę przyznać, że poleciła mi ją właściwie bibliotekarka, pamiętam to dokładnie, mówiąc, że sama czytała i że naprawdę warto po nią sięgnąć. Tak więc i ja zabrałam się za lekturę i muszę przyznać, że na pewno szybko się ją czyta ze względu na to, że występuje narracja 1-osobowa, najczęściej w prostych, ale mających w wielu przypadkach dość spore przesłanie, zdaniach, w dodatku na zasadzie pewnego rodzaju pamiętnika. Już sama autorka, we wstępie podkreśla, że są to zwierzenia studentki, która cierpiała na zaburzenia odżywiania, to jest: anoreksję i bulimię. Również od samego początku wiadomo, jak potoczyły się jej końcowe losy, więc nie będzie nic złego w tym, jak napiszę, że "pokonała chorobę, chociaż ciągle uważa się za anorektyczkę, bo wie, że koszmar tamtych lat w każdej chwili może powrócić." Jest to poniekąd powieść psychologiczna, mająca na celu skupienie się na psychice tej młodej dziewczyny, a także na próbie znalezienia motywów takiego jej postępowania. Jeśli chodzi o samą główną bohaterkę, może się wydawać w niektórych momentach postacią nieco irytującą. Walkę ze swoim ciałem rozpoczyna wtedy, kiedy związek jej rodziców się rozpada, a jej ukochany tata postanawia się wyprowadzić. Chcąc go zatrzymać, głośno wymiotuje, jednak i to nie powstrzymuje jej rodziciela przed zrealizowaniem swojej decyzji. Od tego momentu, dziewczyna załamuje się i robi wszystko, żeby zniszczyć samą siebie, mając nadzieję, że w końcu przez to umrze. Dodatkowo, jest zafascynowana postacią Marilyn Monroe, z którą łączy wiele swoich cech, widząc w jej osobie kogoś, kto został skrzywdzony przez ludzi. Również jej relacje z matką nie są najlepsze, gdyż uważa swoją rodzicielkę za wyjątkowo słabą, skoro pozwoliła odejść ojcu, czy też nie może znieść jej ciągłego płaczu i błagań, by w końcu bohaterka zaczęła o siebie dbać. Tak naprawdę mogłabym bardzo dużo pisać, żeby naprawdę streścić tą książkę, jednak oprócz tego chcę się także skupić na problemie dotyczącym chorób wyżej wymienionych. Tak więc, co dzieje się dalej? Nie tylko anoreksja i bulimia towarzyszą dziewczynie, ale także ma ona problem z narkotykami, sama staje się przez pewien czas dealerem... Jednak głównie dzięki matce (której sama mówi, że nienawidzi), leczy się w szpitalach psychiatrycznych, choć usilnie broni się przed tym, żeby wyjść na prostą, oskarżając wszystkich o to, że chcą ją umieścić w jak to mówi: miejscu dla wariatów. Jednym słowem, jest to nieco wstrząsająca historia dziewczyny, która od dzieciństwa, poprzez rozwód rodziców, jest wyśmiewana przez innych, załamuje się i tym samym postanawia walczyć ze swoim ciałem, niszcząc sobie życie. Cały czas kreuje na silną, twardą osobę, lecz w głębi duszy kryje się poniekąd mała, zagubiona dziewczynka... Jej losy są momentami drastyczne, czasami wzruszające, a innym razem sprawiające, że czytelnik ma ochotę, nieładnie mówiąc "przywalić" jej, żeby w końcu się ogarnęła i zaczęła doceniać też pozytywne chwile swojego życia, a także ogromny wysiłek matki. Jednemu ta historia może się spodobać, dla kogoś innego nie będzie ona stanowiła żadnej rewelacji. Ale na pewno może dać wiele do myślenia osobom, a przede wszystkim nastolatkom/młodym kobietom, które nie potrafią zaakceptować siebie... I w tym momencie przechodzę do sprawy anoreksji i bulimii. Encyklopedycznie by rzec, pierwsza to zaburzenie odżywiania polegające na celowej utracie wagi, czemu towarzyszy między innymi dysmorfofobia. Druga choroba, jest w pewien sposób powiązana, to także zaburzenie odżywiania, lecz często objawia się najpierw napadami objadania, które później prowadzą do zachowań kompensacyjnych, jak najczęściej stosowane wymioty, ale i używanie środków przeczyszczających, czy głodówki, choć i na nie należy zwrócić uwagę mówiąc o anoreksji. Jednak co sama chciałabym tutaj zawrzeć, to nie przeprowadzenie jakiejś lekcji na temat tych chorób, ale zwrócenie uwagi na główny powód ich powstawania: brak wiary w siebie, niemożność zaakceptowania własnego wyglądu, choć i czynników jest mnóstwo, bo może to być odrzucenie przez osobę płci przeciwną, problemy w domu, szkole... Mimo wszystko, nie jestem w stanie zrozumieć, jak można tak bardzo niszczyć własne ciało, ale przede wszystkim własną duszę i psychikę. Bo to nie są choroby fizyczne, tylko psychiczne, a one niestety wiążą się z głębokimi ranami w głowie, których nie da się tak łatwo wyleczyć. Taka dziewczyna, wyglądając jak skóra i kości, stojąc przed lustrem, widzi coś innego: za duże uda, za pulchną twarz, mało płaski brzuch... Tutaj problem leży w tym, jak te osoby postrzegają siebie. Nie docierają do nich słowa innych ludzi, że są szczupłe, ba, wręcz okropnie chude. Wszelkie wykłady o tym, że powinny się leczyć, odrzucają i bardzo często lądują w szpitalu wtedy, kiedy jest już naprawdę źle. A w wielu wypadkach, to ich nadmiernie odchudzanie prowadzi do śmierci. To jak jeden z rodzajów samobójstwa, może początkowo nieświadomy, bo celem tych osób jest doprowadzenie swojego wyglądu do perfekcji (która to według ich pojęcia jest inna niż u większości ludzi), ale z czasem tak się zapędzają, że mimowolnie znajdują się w stanie już krytycznym. Najciężej jest, by osoba zdała sobie sprawę z tego, iż jest chora. Przyznała przed samą sobą, że nie radzi sobie z tym problemem i postanowi dobrowolnie oddać się na leczenie... ale głównie swoich myśli i duszy, a przy okazji również ciała. Jednak zdecydowanie mniej jest takich przypadków, niestety. Wiecie, przyznam, że sama nie należę do jakiś szczupłych osób, choć i tak źle ze mną nie jest ;), ale przyznam, jest może za dużo tu, czy tam i zdaję sobie sprawę, że powinnam to zmienić choć w jakimś stopniu i staram się to robić, mimo że czasami ciężko idzie, ale zaakceptowałam samą siebie i chociaż czasem nachodzą różne myśli, staram się je od siebie odpędzać. Bo wszyscy jesteśmy piękni, jeśli tylko sami tak o sobie uważamy, więc może to nie taki zły pomysł, by czasami stanąć przed lustrem i głośno powiedzieć samemu sobie: "Jesteś pięknym człowiekiem, mimo niektórych wad, ale przecież nikt nie jest idealny, lecz każdy na swój sposób wyjątkowy." Jednak wiem, że takie choroby są i istnieć będą jeszcze długo, bo nie każdy ma na tyle mocną psychikę, żeby zachować dystans do samego siebie, a przede wszystkim, by siebie zaakceptować. Jeśli jednak występuje pierwszy warunek, to już pół sukcesu do normalnego ukształtowania siebie i własnego życia, bez konieczności "poprawy", która w przypadku zaburzeń odżywiania niestety jest czymś całkowicie destrukcyjnym. Kończąc, mam nadzieję, że zachęciłam do samodzielnego przeczytania książki, choć wiem, że sporo z niej zdradziłam. Natomiast chcę też powiedzieć, byście nigdy nie tracili wiary w siebie, a przede wszystkim zaakceptowali własny wygląd, charakter, który mimo wad (bo przecież każdy z nas je posiada) ma także ogrom zalet i to je powinniśmy wysuwać na pierwszy plan. Chciałabym jeszcze zamieścić parę cytatów, które na pewno zagoszczą w moim notatniku, takie, jakie szczególnie zapadają w pamięci, tak więc: Nawiązując do ostatniego cytatu, chciałabym jeszcze raz podkreślić, byśmy spróbowali zaakceptować samych siebie, a wtedy wszystko będzie lepsze. Mam nadzieję, że niedługo znów tutaj coś napiszę. Trzymajcie się! fot. Adobe Stock Masz szlaban! Rozumiesz? – krzyknąłem do Agaty, ale ona tylko wzruszyła ramionami i z bezczelnym wyrazem twarzy oznajmiła, że nic mi do tego. – Mama mi pozwoliła. Śpię u Gośki, będę rano. Cześć – nawet nie czekała na moją reakcję, tylko wyszła z domu na imprezę. W pierwszym odruchu chciałem za nią biec i kazać wracać, ale stwierdziłem, że nie ma sensu robić przedstawienia dla sąsiadów. Zresztą, czy to by coś dało? Przecież nawet nie dałbym rady sprowadzić na siłę szesnastoletniej pannicy do domu. Tylko bym się ośmieszył. Ale nie mogłem też tego tak zostawić. Gdybym to zrobił, straciłbym u córki resztki autorytetu… – Naprawdę myślisz, że go masz? – zapytała żona, kiedy wszystko jej opowiedziałem. – A ty uważasz, że na wszystko powinniśmy jej pozwalać?! – rzuciłem wściekły. – A co dadzą te twoje zakazy? – Jeśli będziemy w nich zgodni… – To bez znaczenia. Ona zrobi i tak po swojemu. W takim jest wieku. Dlatego powinniśmy jej pozwalać na te rzeczy, które nie rodzą zbyt dużych zagrożeń. A zakazywać tych naprawdę niebezpiecznych. Za bardzo rozpieszczona córka Niby to, co mówiła Zosia, brzmiało sensownie. Tylko że ona sama nie potrafiła powiedzieć, co jest niebezpieczne, gdzie ustanowić tę granicę. Bo gdy porozmawialiśmy o tym dokładniej, to wychodziło na to, że moglibyśmy Agacie zakazać tylko i wyłącznie mordowania i prostytuowania się! Wszystko inne mieściło się w granicach tego, na co Zosia właściwie by przystała! Nie potrafiłem się pogodzić z takim modelem wychowania. Sam w dzieciństwie byłem traktowany z miłością, ale w razie potrzeby również w miarę surowo. Nie doświadczyłem żadnych większych luksusów i uważam, że wyszło mi to na dobre. Tak też starałem się wychowywać Agatę. Zosia zawsze trochę bardziej ją rozpieszczała, lecz ja kontrolowałem sytuację i nie dopuszczałem, żeby przekroczyła pewne granice. Naprawdę wydawało mi się, że mam u córki duży autorytet. Ba, byłem wręcz pewien, że nie tylko bardziej mnie poważa, ale również mocniej kocha, niż starającą się jej dogadzać i ustępować Zosię. Nie wiem, czy moja żona także to czuła. I czy postanowiła jeszcze bardziej ulegać zachciankom Agaty po to, aby tym rozpaczliwym gestem zyskać więcej miłości. Osobiście podejrzewałem, że Zośka po prostu chce mi zrobić na złość. A ponieważ od jakiegoś czasu nie układało się między nami, takie przypuszczenia były jak najbardziej uzasadnione… Tak oto moje małżeństwo powoli się rozpadało, traciłem kontakt z córką i nic z tym nie mogłem zrobić. Byłem zwyczajnie bezradny. I to bolało mnie najbardziej. Pędziłem przez miasto, ignorując wszystkie znaki Tego wieczoru, gdy Agata wyszła bez mojego pozwolenia na imprezę, długo siedziałem przed telewizorem… Obudził mnie dźwięk telefonu. Półprzytomny zobaczyłem, że już prawie druga w nocy. Zerknąłem na wyświetlacz komórki. Dzwoniła Agata. – Tato, pomóż mi – głos miała bełkotliwy, półprzytomny, wystraszony; ale nie jak pijana osoba, tylko jak ktoś, kto mówi jakby resztką świadomości. – Agata, co się stało?! Córeczko! – Pomóż mi, proszę! Nie wiem, co się ze mną dzieję… Chyba coś mi… – Gdzie jesteś, córeczko?! – Reduty 6, mieszkania 15… Tato, pośpiesz się, bo oni mnie… – Halo?! Halo!!! Agata! Połączenie zostało przerwane. Błyskawicznie wciągnąłem buty, narzuciłem kurtkę. Moja szamotanina w przedpokoju obudziła żonę. – Co się stało? Gdzie ty jedziesz?!– Agata jest w niebezpieczeństwie! – Coś ci się przyśniło. Chodź spać… Ale nie słuchałem jej już. Po schodach zbiegłem jak wariat, dopadłem samochodu. Pędziłem przez miasto ponad sto na godzinę, tylko trochę zwalniając na światłach. W pewnej chwili usłyszałem za sobą wycie syreny radiowozu, ale olałem to. Bloki na Reduty były świetnie oświetlone i oznakowane, dlatego bez zbędnego szukania, od razu zatrzymałem się pod właściwym. Wyskoczyłem z auta, dobiegłem do drzwi klatki schodowej. Miałem szczęście, bo były otwarte… Numer piętnaście znajdował się na czwartym piętrze, dlatego kiedy stanąłem pod drzwiami, dyszałem jak stary parowóz. Przez dłuższą chwilę wciskałem przycisk dzwonka. Wreszcie otworzył mi jakiś półprzytomny nastolatek. – Co jest, ojciec? – wybełkotał. Odepchnąłem go i wpadłem do środka. W jaskrawo oświetlonym pokoju, na kanapie, łóżku, podłodze, leżały pary półnagich nastolatków. Błyskawicznie zrzuciłem dwóch chłopaków z rozebranych koleżanek. Pod drugim z nich znalazłem Agatę. Nie miała na sobie spodni. Ani majtek. Jej bluzka była rozpięta, piersi na wierzchu, stanik zwisał jej z ramienia. Chyba w ogóle mnie nie poznawała, bo cały czas się tylko głupkowato uśmiechała. Tymczasem chłopak, którego z niej zrzuciłem, podniósł się i „wystartował” do mnie. Był mniejszy i nawalony, więc jednym ciosem posłałem go do przedpokoju. Pozostali zerwali się z miejsc, podskoczyli do mnie, chcieli się na mnie rzucić w kilku. Ale portki plątały im się w kostkach, byli pijani, zataczali się. Zaliczyli ode mnie kilka ciosów, potem nie mieli już odwagi wstać z podłogi. Jeden z policjantów też miał nastoletnią córkę Wtedy do mieszkania wpadli z hukiem dwaj policjanci. Ja byłem jednak tak rozjuszony, że chwyciłem pierwsze krzesło i machnąłem nim, tak żeby nikt się do mnie nie mógł zbliżyć. Policjanci wyciągnęli broń i wycelowali we mnie. Wtedy wrócił nastolatek, który oberwał ode mnie pierwszy. – Aresztujcie go! Chciał nas zabić! – Oni im coś dodali i chcieli te dziewczyny zgwałcić! Tu jest moja córka – odezwałem się, wskazując na Agatę. – Nieprawda! One… same chciały! Policjanci stali przez chwilę niepewni, czyja wersja jest prawdziwa. W końcu chyba jednak dało im do myślenia to, że facet ucieka przed nimi przez pół miasta nie po to, żeby wpaść na jakąś imprezę i dać w mordę paru nastolatkom. Dlatego jeden schylił się nad najbliższą z nagich dziewczyn i zajrzał jej głęboko w oczy. – Gość mówi prawdę – rzucił po chwili do swojego partnera. – Coś dostały. – No to panowie będą dorastać poza domkiem. Za próbę gwałtu – dodał drugi. To oświadczenie przeraziło imprezowiczów. Któryś chciał minąć policjantów i uciekać, ale stanął jak wryty przed lufą pistoletu. Drugi rzucił się do okna lecz zatrzymał się w pół drogi, kiedy zobaczył, że jest na czwartym piętrze. Wtedy jeden z policjantów rzucił do niego spokojnie: – Moja córka ma piętnaście lat. Jak zdecydujesz się wyskoczyć, to nawet się ucieszę. No dalej, masz szansę przeżyć. Może nawet dostaniesz jakiś ładny wózek inwalidzki… Boisz się? Mam ci pomóc? Nastolatek spojrzał na niego z przerażeniem, bo wyraz twarzy policjanta jednoznacznie wskazywał na to, że nie miałby dla niego litości. To zrobiło wrażenie na pozostałych. Spokojnie pozwolili się skuć. W tym czasie próbowałem namierzyć rodziców pozostałych dziewczyn, żeby ich zawiadomić o wszystkim. Nie było to proste, bo wszystkie były półprzytomne. Ale każda miała przy sobie komórkę, gdzie zwykle w ostatnio wybieranych numerach, znalazłem jakąś „mamę” czy „tatę”… Zrozumiała, że moja kontrola jest uzasadniona Agata nic nie pamiętała. Nawet tego, że zadzwoniła do mnie z prośbą o pomoc. O wszystkim dowiedziała się dopiero od Zośki. Potem przepłakaliśmy wspólnie kilka godzin. Zośka mnie przepraszała, brała na siebie całą winę. Musiałem ją uspokajać, mówić, że to też jest trochę moja wina, ale ona nie dawała mi dojść do głosu. Nocna szarża w asyście policji nie miała dla mnie negatywnych konsekwencji. Policjanci napisali w raporcie, że po prostu dostali ode mnie zawiadomienie o możliwości popełnienia przestępstwa, i wspólnie pojechaliśmy mu zapobiec… Niemal miesiąc po tych wydarzeniach, Agata weszła po południu do pokoju. – Tato… – odezwała się cicho. – Tak? – Chcę iść ze znajomymi do pubu… Naprawdę porządni goście. Obiecuję, że nic nie będę piła. Mogę? – Co na to mama? – Nie wiem, nie pytałam jej. Chciałabym, żebyś ty się zgodził. Popatrzyłem z uśmiechem na córkę. – Możesz iść. Ale o jedenastej masz być z powrotem, bo inaczej szlaban! – pogroziłem jej palcem. – A koło dziewiątej puść jakiegoś SMS-a. Żebyśmy wiedzieli, że wszystko w porządku. – Jasne, tak zrobię, tato i… bardzo ci dziękuję. Jesteś super. Więcej listów do redakcji: „Nie kocham męża. Tęsknię za mężczyzną, z którym miałam romans przed ślubem. On jest ojcem mojego syna”„Wyparłem się córki, ale zrozumiałem swój błąd. Po 15 latach chcę odzyskać z nią kontakt, ale jej matka to utrudnia”„Miałam raka, straciłam dwie piersi i męża, który mnie kochał, dopóki byłam zdrowa”

przez 6 godzin pozwoliła robić wszystko ze swoim ciałem